Niedziela się kończy, jak zwykle każda minuta wykorzystana do granic możliwości :)
Rzadko kiedy leżymy brzuchem do góry i nic nie robimy, zawsze jest coś!
Zwłaszcza tu.
Z chorobą powoli się żegnamy, mnie jeszcze zatoki męczą ale można powiedzieć że jesteśmy prawie zdrowi.
Wczoraj nie mogąc już wysiedzieć w domu rano (6.00) pojechałam na basen. Zaraz jak wyszłam Adamczysko stwierdziło że też już wstaje, i chociaż tata miał inne zdanie, to nasze dziecko ma różne sposoby aby jednak przekonać że już jest pora wstawania i zapewnienia mu wystarczająco zabawnej rozrywki.
Obawiałam się że jak wrócę zastanę szalejącego Adasia i na półprzytomnego męża.
Ale nie, obydwoje ładnie się pobawili na dywanie i... zasnęli na kanapie :)
i tak spali...
i spali...
aż do 11:30 !
(zdążyłam wypakować zakupy, zjeść śniadanie, ogarnąć kuchnie, pozbierać stare pranie, wstawić pranie, wypić kawę, wywiesić pranie, wypić drugą kawę, połazić po necie)
A! i zapomniałabym! tata przywiózł Adasiowi z Anglii świnkę morską :D
urocza, prawda?
Jeśli chodzi o kuchnie i gotowanie, to mogę się pochwalić moim I w życiu tortem:
i po prostu zwykłym ciastem z jagodami i brzoskwiniami (zdjęcie kiepskie, bo piekłam późno wieczorem)
I pomyśleć że jeszcze rok temu to ja w kuchni spędzałam tylko tyle czasu żeby móc przygotować sobie kanapkę i zrobić herbatę :)
Przede mną tydzień pełen wyzwań i planów. Ale na pewno będzie fajnie. Bo zawsze jest!
A jak Wasze nastroje na kolejny tydzień?? Zachęceni kilkoma upragnionymi promykami słońca?
Ola
U mnie jutro zaczyna się ciężki tydzień, wracam do szkoły po tygodniowej nieobecności. Jutro czeka mnie 5 zaliczeń, mam nadzieję, że wszystko ułoży się po mojej myśli. :) Słodki ten twój Adaś :)
OdpowiedzUsuńtort mega profesjonalny
OdpowiedzUsuńChętnie będę zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)