środa, 27 lutego 2013

Adaś i adidaski

Matka postanowiła założyć swojej pociesze adidaski - ku niepocieszeniu obdarowanego!

najpierw trzeba dobrze ob-dotykać co-to-co-to

 

 Z pełnym skupieniem i przystępujemy do bardziej złożonego badania z użyciem paluszka wskazującego ręki prawej, potrafiącym zbadać wszystko

 następnie niczym uczący się kursant na prawo jazdy - zachować wszelką ostrożność - można wziąć do ręki


 OK ! założone! co teraz?

Matka chciała zrobić zdjęcie, jak Bolszewik idzie, ale gdzie tam! nie zdążyła, bo zaraz zaczęła się histeria, płacz i adidaski ...


...  wylądowały za wersalką ...

Tata dziś wraca! 
 a my oboje chorzy
matka smarkata, Adaś pociągający. 

Albo na odwrót czy jakoś tak...

poniedziałek, 25 lutego 2013

sobota, 23 lutego 2013

Historia pewnej soboty

Mój blog ma tytuł "ja i Adaś" czyli jest trochę o mnie i trochę o mym Pierworodnym. No i trochę o reszcie rzeczy które mnie dotykają, poruszają lub po prostu są (!)


I dziś nie będzie za wiele o Bolszewiku, który rozrabiał jak tylko otworzył oczka o 7:45 (tata tak powiedział, mama wracała dopiero z basenu)

Mamoooo, co będzie na obiad??


Adaś nie zdążył skosztować maminych frykasów i padł. Dziadek się zlitował i wywiózł Adamczysko na działkę, aby mógł nacieszyć się ostatnim widokiem śniegu (bardzo głęboko chcę w to wierzyć!) w tym roku (!)


 Na śpiącego ubrałam i oddałam w dobre ręce.

A sama zabrałam się za obiad.
Dzisiejsze menu:

I danie - zupa krem brokułowa
II danie - łosoś ze szpinakiem w cieście francuskim (zmodyfikowany przepis od koleżanki z pracy)
A więc do dzieła!



Podstawowa zasada! od czego zaczynam pracę??
Od przerwy!
Zupa: potrzebne składniki:


Obieram, kroję, myję


Pokrojone warzywa wrzucam do jednej miski, płuczę i do termomiksa

Rozdrabniam:

Gotuję!

Na koniec miksuję, dodaję trochę masła i trochę śmietany GOTOWE

II danie

Szpinak rozmrażam i pozbywa się wody na patelni, doprawiam

Łososia rozmrażam, doprawiam

Rozwijam ciasto francuskie, przekrawam na pół, część będzie spodem, a część 'pierzynką'

Kładę łososia, na niego szpinak i mozzarellę (wymyśliłam że dodam, już podczas robienia)

Z trzech kawałków ciasta zrobiłam element dekoracyjny, wierzch posmarowałam masłem i przyprawami, resztakami z odmrażania łososia na patelni


Ciasto francuskie, jeśli poleje się jajkiem, po upieczeniu ładnie zbrązowieje

właśnie tak:



było naprawdę smacznie!

Widok z okna:


Sprawdziłam prognozę pogody. 1 marca - czyli już za tydzień ma być pełne słońce i 9 stopni!


sobota, 16 lutego 2013



Adaś od kilku dni broi na maxa. W końcu już prawie prawie 10 miesięcy zmienia nasze życie, przyzwyczajenia. A odnośnie zmiany - ku niepocieszeniu Grzesia - nasz dzień zaczyna się już od 6-7 rano.
 Właśnie wtedy nasz Panicz otwiera oczka z donośnym "DiGI dIGi DOm" !!
Potem skakanie i trzęsienie pupką aż wreszcie do rodziców dotrze że koniec tego dobrego, trzeba wstawać i nie ma że boli, że wolna sobota. Tak, przyznajemy się, publicznie -  bardzo niewychowawczo - Adaś śpi z nami. 
Ale ja bardzo lubię spać razem, jest tak cieplutko i milusio. 
Jego mała pulchna i cieplutka dłoń o 3 nad ranem >> PLASk! <<  w czoło taty! a co!
I moim żebrom czasem się też dostanie (na pewno już jakieś mam złamane)
Zauważam że Adaś nie ma etapu przejściowego, ze spokojnego głębokiego snu, w sekundę biega, śmieje się i domaga swego. Nie ma leżakowania, ziewania, przeciągania się. Szkoda dnia!
 I tego samego Adam wymaga od swoich rodziców. Niestety...

Zdjęcie pod tytułem "Mamo, nie chowaj mi komórki i tak wiesz że ją złapię"

  

W tygodniu trochę byliśmy u Babci, jak zwykle było radośnie i pysznie (budyń ! <3)



A dziś mama założyła swoje modne obcasy i na spacer ze swoją latoroślą wyruszyła na spacer.
Oczywiście z głośnym krzykiem, co by wszyscy sąsiedzi w sobotnie popołudnie usłyszeli jak bardzo Bobson nie chce siadać do wózka, ale nie zdążyliśmy odjechać od bloku a nasz Jaśnie Panujący życzliwie zasnął.
Tak mega przesłodko.


"Niechcący" spotkaliśmy Tatę z ciocią D. kiedy kręcili ogłoszenia, mamy ogromną nadzieję że załapiemy się chociaż na trzeci plan :D


A to nasza turbo-hiper-wystrzałowa rakieta, absolutnie wykorzystana w prawie każdej minucie życia naszego Bobsonidasa ( tak naprawdę Bebe beni runner 4, 3 w 1)
Jeśli ktoś miałby jakieś pytania do wózka  to chętnie odpowiem :)


Już niebawem ukaże się nowy post: "Adaś i adidaski"


Moja słodycz!

wtorek, 5 lutego 2013

Tata przyszedł z pracy, pozachwycał się normalnym obiadem

były smażone ziemniaki i cztery  małe schaboszczaki i sałateczka od mamy (mojej mamy :D )
 do tej pory zmuszony był jeść ryż brązowy, papryka, ser feta i pomidory

chociaż akurat pomidory uwielbia w każdej postaci!
(ja oczywiście absolutnie nie jadłam tych tłuszczy! bo baseny o 6  z rana na nic by były)

obowiązkowo były gilgotki na dywanie,
chociaż ja już nie wiem kto kogo gilgota? gilgocze? gigluje?


Słońce wyszło zza chmur i szybko spakowaliśmy Bolszewika i na spacer (tak! już dziś drugi!)


Nasz model jednak nie uśmiechnął się ani razu, bo był już śpiący. Ale i tak jest czarujący, prawda?

 

Stęsknionym wzrokiem i zmarzniętymi rękoma szukałam wiosny, ale nic z tego. Zima jest. I trzeba się cieszyć z tego co mamy. Nie narzekaj i nie marudź. Nie czekaj na to co ma przyjść, ale ciesz się, czerp satysfakcje, inspiracje i motywacje z tego co masz. Wykorzystaj możliwości jakie daje zima. Bo w czerwcu nie pójdziesz na szybki-spacer w deszczo-śniegu i nie wrócisz z zamarzniętymi udami i obtartą pietą od traperów. 
A taka niby jestem mądra, a wciąż się sama sobą zaskakuje ;p


Ola
"Mamooo.....
                    
                          ...........Kiedy przyjdzie Dziadek i weźmie mnie na spacer??"



No i poszli, a mama zabrała się za książkę, co to bratowej wczoraj zabrała :)



Andrew Wommack "Lepszy sposób modlitwy"
i Biblię poczytała
i SOWĘ nadgoniła


dobry czas!

a teraz idę robić kotlety :D

CANDY nr 1



CANDY nr 2


piątek, 1 lutego 2013

Bez wstępu

Witam,

Przeglądając dziś internet trafiłam na dwie rzeczy który mnie ogromnie zaciekawiły, ale o tym na końcu :)

Wreszcie udało mi się złapać trochę promyków słońca i serce zapragnęło wiosny. Ale nie oszukujmy się to dopiero luty, więc na pocieszenie zakupiłam azalię. Ma cudowny kolor. już zapomniałam jak bardzo taka błaha rzecz jak kwiat, potrafi zmienić atmosferę i klimat wnętrza. Przynajmniej dla mnie, a to już dużo :)





Mój wianek, z tamtego roku, kupiony gdzieś przed świętami BN, ale jest na tyle uniwersalny (i dosyć duży) że mogę go używać jako dekoracji całorocznej.


Ale mam ochotę, żeby do mojego stonowanego wnętrza wprowadzić jakiś kolor. Najlepiej dosyć intensywny, fuksja, turkus coś takiego mi chodzi po głowie.
Nasza coraz większa galeria rodzinna. Czekam na przypływ gotówki i wywołam nowe zdj, bo te już mi się opatrzyły :) a mały Bolszewik ma nową sesję zrobioną i trzeba ją uwiecznić na ścianie.


A właśnie - a propo - Bolszewika. W akcie urodzenia - prawie, prawie 10 miesięcy temu - Tata mu wpisał Adam :) A więc mamy takiego małego czerwonego rewolucjonistę:


który próbuje już powoli chodzić,

bierze wszystko co się zmieści do buzi, (co się nie zmieści, też wpycha 'ilewlezie')


i ogólnie jest taaaaki śmieszny


i uroczy


z cudownymi oczętami


próbuje zawładnąć światem


chociaż nad moim światem i Taty - już dawno mu się to udało!





A odnośnie wiosny, zapragnęłam czegoś lekkiego do zjedzenia, pysznego ale najlepiej niskokalorycznego :)

W zamrażalce, lodówce (zapisać do listy 'to do': koniecznie rozmroź zamrażalke!) i szafce znalazłam:
  • 2 x pojemniki truskawek z działki rodziców,
  • 1 x śmietankowego Big Milka
  • 1/2 jogurt naturalny   
  • połamane herbatniki


naprawdę połamane... (czyt. dopadł je Adaś)


Wrzuciłam truskawki i big milka do termomiksa ( może być zwykły mikser, blender, albo po prostu łyżka w misce), dodałam pół dużego jogurtu naturalnego


herbatniki wsypałam do szklanek z kawy mrożonej (też bym się napiła!!!) i zalałam masą truskawkową:


Na górę do dekoracji dałam kawałki wafli ryżowych ( z kokosem i orzechami chyba...)


i posypałam gorzkim kakao:


wyglądało pysznie i tak też samkowało!


zapaliłam resztki już świecy


wyciągnęłam (do pochwalenia się) mój nowy serwis do kawy i spędziłam bardzo miłe popołudnie z A.




ah...a co znalazłam w internecie ciekawego??
Naprawdę bardzo proste DIY (Do It by Yourself) i każdy może to zrobić, nawet z dziećmi i wykorzystać w swojej kreatywnej twórczości:

klik



Druga rzecz - na koniec - najważniejsza. W końcu ostatni będą pierwszymi! Ale nie będę się rozpisywać, bo wszystko zostało już napisane.

Jeśli możesz to przeczytaj 

 Dziękuję i do następnego!
Ola