Adaś od kilku dni broi na maxa. W końcu już prawie prawie 10 miesięcy zmienia nasze życie, przyzwyczajenia. A odnośnie zmiany - ku niepocieszeniu Grzesia - nasz dzień zaczyna się już od 6-7 rano.
Właśnie wtedy nasz Panicz otwiera oczka z donośnym "DiGI dIGi DOm" !!
Potem skakanie i trzęsienie pupką aż wreszcie do rodziców dotrze że koniec tego dobrego, trzeba wstawać i nie ma że boli, że wolna sobota. Tak, przyznajemy się, publicznie - bardzo niewychowawczo - Adaś śpi z nami.
Ale ja bardzo lubię spać razem, jest tak cieplutko i milusio.
Jego mała pulchna i cieplutka dłoń o 3 nad ranem >> PLASk! << w czoło taty! a co!
I moim żebrom czasem się też dostanie (na pewno już jakieś mam złamane)
Zauważam że Adaś nie ma etapu przejściowego, ze spokojnego głębokiego snu, w sekundę biega, śmieje się i domaga swego. Nie ma leżakowania, ziewania, przeciągania się. Szkoda dnia!
I tego samego Adam wymaga od swoich rodziców. Niestety...
Zdjęcie pod tytułem "Mamo, nie chowaj mi komórki i tak wiesz że ją złapię"
W tygodniu trochę byliśmy u Babci, jak zwykle było radośnie i pysznie (budyń ! <3)
A dziś mama założyła swoje modne obcasy i na spacer ze swoją latoroślą wyruszyła na spacer.
Oczywiście z głośnym krzykiem, co by wszyscy sąsiedzi w sobotnie popołudnie usłyszeli jak bardzo Bobson nie chce siadać do wózka, ale nie zdążyliśmy odjechać od bloku a nasz Jaśnie Panujący życzliwie zasnął.
Tak mega przesłodko.
A to nasza turbo-hiper-wystrzałowa rakieta, absolutnie wykorzystana w prawie każdej minucie życia naszego Bobsonidasa ( tak naprawdę Bebe beni runner 4, 3 w 1)
Jeśli ktoś miałby jakieś pytania do wózka to chętnie odpowiem :)
Już niebawem ukaże się nowy post: "Adaś i adidaski"
Moja słodycz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za Twoje słowo :)